Gra Concord: Kilkaset milionów dolarów budżetu po to, by stać się największym niewypałem w historii PlayStation
Concord powstawał osiem lat, a umarł zaledwie po dwóch tygodniach od premiery. Cel był ambitny, jednak gra szybko stała się źródłem wielu żartów. Jak to się stało, że ogromny budżet, praca setki ludzi i wsparcie giganta gamingu nie przyczyniły się do sukcesu produkcji? I dlaczego w tak krótkim czasie zaliczyła największą katastrofę w branży?
Historia produkcji od Sony
Wszystko zaczęło się od momentu, w którym Jim Ryan (były CEO Sony Interactive Entertainment 2019-2024) wpadł na pomysł zaczęcia masowej produkcji gier usług, zamiast wszystkim znanych gier fabularnych ze świetnymi historiami i postaciami. Już od samego początku spotkało się to z wielką krytyką, biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo przesycony jest tym obecnie rynek – na ten moment istnieje wiele strzelanek drużynowych lub gier typu Battle Royale. Jim Ryan, wiedząc, że takie produkcje pozwalają na długoterminowe zarobki za pośrednictwem płatnych przedmiotów kosmetycznych, również chciał spróbować swoich sił i dołączyć do trendu. Problem tkwi w tym, że większość z nich „umiera” po jakimś czasie, a ich serwery zostają wyłączane.
Mimo to, jeśli chociaż jedna ze stworzonych gier osiągnie sukces, to będzie ona w stanie zarobić na resztę nieudanych tytułów i pozwoli wyjść firmie na plus. Takie podejście jednak nie spodobało się wiernym fanom serii gier od Sony, którzy narzekają, że na PlayStation 5 wychodzi za mało tytułów, przez co nie warto dokonywać zakupu tej konsoli.
Okres życia gry Concord
31 maja 2024 roku, pojawił się na ekranach pierwszy zwiastun gry Concord, Hero-Shootera na platformy PS5 i PC. Początkowe zapowiedzi dawały małą nadzieję, że dojdzie do zrewolucjonizowania gatunku, jednak szybko przerodziło się to w brutalną rzeczywistość. Gra, która w oczach Sony miała przerodzić się w pewny sukces i zapewnić graczom rozrywkę na wiele lat, pokazała, jak łatwo można ponieść porażkę.
Concord, posiadając budżet w wysokości kilkuset milionów dolarów (jak przekazał serwis Forbes, mógł sięgać nawet 400 milionów dolarów) miał początkowo dość ambitne plany, zapewniając graczom cotygodniowe filmy animowane, przedstawiające fabułę wybranych postaci. Widoczna jest tu inspiracja zaczerpnięta z gry Overwatch, słynnej z idealnie stworzonych postaci oraz więzi, które Blizzard potrafił z nimi stworzyć. Co więcej, podstawowa gra miała kosztować 169 zł, co odstraszyło wielu graczy, gdyż przyzwyczaili się do płacenia jedynie za dodatki. Za dopłatą mogli cieszyć się zamkniętą betą gry. Ta okazała się wielką porażką, ponieważ liczba graczy nie przekroczyła nawet kilku tysięcy. To był jednak dopiero początek złych wieści, bo zaraz po zamkniętej becie miała odbyć się jej otwarta wersja, w trakcie której każdy mógł zagrać za darmo, lecz baza graczy pozostała bez zmian.
Mimo nieudanej bety, Concord ujrzał światło dzienne 20 sierpnia 2024 roku. Od pierwszych dni było jednak wiadome, że gra nie przetrwa próby czasu. Liczba graczy była zbyt niska, podczas gdy wspomniany Overwatch bił na głowę inne konkurencje i ściągnął wręcz miliony przed ekrany w dniu swojej premiery. Niedługo po tym Sony zdecydowało się zamknąć serwery 6 września 2024 roku, a graczom, którzy zdążyli kupić grę, zwrócono pieniądze.
Przyczyny upadku gry
Można wyróżnić 4 główne powody, dla których produkcja nie została ciepło przyjęta i w krótkim czasie okazała się największym niewypałem w historii PlayStation. Pierwszym z nich jest zmęczenie graczy gatunkiem Hero-Shooter oraz ogółem grami usługami. Przed Concordem istniał już szeroki dostęp do bogatej biblioteki gier usług, gdzie każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Fortnite, Valorant, Grand Theft Auto Online, League of Legends, czy wychodzące co rok Call of Duty to zaledwie kilka z tytułów oferowanych przez branżę. W samym 2024 zostały ogłoszone 3 gry z tej kategorii (Marvel Rivals, Deadlock i Fragpunk), cieszące się dużo większym zainteresowaniem niż wspomniany Concord. Nie pomagało również to, że gra oferowała to samo, co większość – drużyny bohaterów z unikalnymi umiejętnościami walczące ze sobą na arenach. Trudno zatem było się wybić na tle tak mocnej konkurencji.
Twórcy muszą mocno się postarać, żeby przekonać użytkowników do wypróbowania ich nowej pozycji. Ciężko jest odciągnąć gracza od innej gry, której już poświęcił wiele godzin i na którą potencjalnie wydał pieniądze na przedmioty kosmetyczne. Z tego powodu niechętnie mogą przerzucać się na nowości, zwłaszcza jeśli nie oferują niczego interesującego.
Tym samym przechodzimy do drugiego punktu, czyli całkowitego braku marketingu i hype’u. Zabrakło tutaj wszystkiego – długiego rozbiegu, gorących zachęt, komentarzy twórców, które być może pomogłyby utrzymać pozycję choć na dłużej. Przykładem może być Overwatch, który wyszedł w 2016 roku. Wówczas gracze byli zachwyceni i nie mogli się doczekać, aby wcielić się w niezwykłe postacie. Dodatkowo Blizzard wydawał krótkie filmy animowane, wprowadzające do fabuły i historii bohaterów, tworząc przy tym niepowtarzalną więź. Concord chciał podjąć podobną taktykę, lecz jego starania okazały się nieudane. W ramach tego otrzymaliśmy nieudolnie zaprojektowanych bohaterów, którzy nie wzbudzili ani krzty sympatii. Oprócz tego gracze wytykali nieoryginalny design, brak charakterystycznych cech oraz ogólny brak gustu przy tworzeniu. W grze, w której bohaterowie są najważniejszą częścią, ich złe wykonanie może okazać się kluczem do sukcesu produktu.
Tutaj dla przykładu porównanie wyglądu postaci w grze Overwatch oraz Concord.
Postacie w Overwatch’u mają naznaczone cechy w swoim wyglądzie, które mogą podpowiadać, jakiego typu bohaterem jest. Dla porównania Łaska jako medyk, przedstawiona została jako anioł ze skrzydłami. W Concordzie nie widać niczego, co mogłoby nam powiedzieć, czym zajmuje się Daw, a jak się okazuje, również jest medykiem.
Podsumowanie
Upadek Concorda udowadnia, że nawet ogromny budżet i wsparcie ze strony takiego giganta jak Sony nie gwarantują sukcesu. Branża gier wideo potrafi być brutalna i zawrotna, szczególnie w obliczu silnej konkurencji. Hero shootery to tak bardzo rozchwytywany gatunek, że brak zainteresowania grą od Firewalk Studios nie powinien nikogo dziwić – zwłaszcza że zabrakło jej takiej kampanii marketingowej, na jaką zwykle mogą liczyć tego typu tytuły. Pozostaje więc czekać, aż Sony wyciągnie lekcję z porażki i stworzy coś naprawdę wyjątkowego.